niedziela, 30 lipca 2017

Zmiany - nieodłączny element każdej egystencji.

Życie to pasmo ciągłych zmian. Tych dobrych i tych złych. Kiedy jesteś nastolatkiem wszystko zmienia się szybko i nagle. Ludzie są, potem nagle odchodzą i pojawiają się nowi. Na pierwszy rzut oka to nie jest coś miłego. Ponieważ przywiązujesz się do drugiej osoby i boli cię brak jej obecności. Ale to nas kształtuje. Każda osoba przewijająca się przez nasze życie, historie które z nią stworzyliśmy zostają z nami, niezależnie od wszystkiego. O czym jest ten post? O zmianach w moim życiu i ludziach, którzy ich ze mną doświadczali.

Gimnazjum było czymś nowym. Czymś co jednocześnie mnie przerażało i ekscytowało. Nie miałam pojęcia czego mam się spodziewać. Przez pierwszy rok wszystko układało się dobrze i spokojnie. W zasadzie po pewnym czasie to stawało się nudne. Szkoła, nauka, czasami spotkania z nowymi znajomymi i dom. Dzień w dzień to samo. Byłam zadowolona z tego, że trafiłam na klasę w której ludzie byli bezproblemowi. Powoli nawet zaczęły wytwarzać się przyjaźnie z których byłam dumna. Znalazłam pewnego rodzaju stabilizację. I jako, że jestem tylko człowiekiem, chciałam więcej. Więcej przygód, zabawy i adrenaliny.

Druga klasa była momentem pewnego przełomu. Zasypiałam pewnego wieczorku, na okrągło zadając sobie pytanie - kim jestem?  I przerażało mnie to, iż nie znałam odpowiedzi. Nie wiedziałam co lubię, jaki jest mój ulubiony gatunek muzyczny. Prawda była taka, że nie wiedziałam o sobie nic i za wszelką cenę chciałam to zmienić. I zmieniłam. Dla ludzi z zewnątrz może nie koniecznie na lepsze. Czarne ubrania, cięższa muzyka i siedząca z nosem w książkach ja. Fakt faktem opuściłam się trochę w nauce ale dalej sama nie wiem czy to był mój wyraz, tego sławnego "buntu młodzieńczego". Chyba nie. Ja tylko odnalazłam coś w czym czułam się sobą i nie musiałam nic udawać. Byłam spełniona, aż w końcu znowu zaczęło czegoś brakować.

W trzeciej klasie odnalazłam wszystko czego skrycie pragnęłam. Miałam dwie wspaniałe przyjaciółki - Martynę i Martę oraz przyjaciela. Śmieszna historia bo z Patrykiem się nienawidziliśmy, a teraz jesteśmy jak brat z siostrą. Znalazłam osoby, które akceptowały wszystkie moje dziwactwa i vice versa. To z nimi przeżyłam swoje pierwsze imprezy i inne ciekawe rzeczy ;)
Największa zmiana ( z której jestem cholernie zadowolona) nastąpiła podczas trwania egzaminów gimnazjalnych.

Równoległa klasa i moja toczyła między sobą walkę o... dalej nie wiemy o co nam chodziło. Po prostu nie buchaliśmy do siebie sympatią. Pewnego dnia to się zmieniło. Zaczęliśmy rozmawiać ze sobą na temat egzaminów, a potem na każdy temat. Znalazłam z nimi wspólny język, czego nigdy się nie spodziewałam. Nie dlatego, że byli jacyś dziwni czy zbuntowani. Ja tylko miałam wrażenie, iż jesteśmy z innych światów i absolutnie ja do ich nie będę pasować.

Myliłam się. Nasze planety nie były od siebie, aż tak oddalone. W zasadzie były całkiem nie daleko. I teraz, te osoby z którymi nigdy nie wiązałam swojego życia, stały się jego częścią. Codzienne spotkania stały się rutyną, którą bez oporów przyjęłam. Nie zapomniałam o starszych przyjaźniach, bo ci ludzie są i będą ze mną jak najdłużej. Ale to ci inni ludzie wnoszą do mojego życia dawkę zabawy i adrenaliny, której tak bezskutecznie szukałam. I jestem im za to wdzięczna.

Może ja również wniosłam coś do ich żyć. Nie wiem tego. Ale chcę wam tylko powiedzieć, abyście się nie ograniczali. Ciągle poszukujcie odpowiedzi na nurtujące was pytania, szukajcie siebie i osób, które nie ciągną was w dół tylko unoszą ku szczytowi.





Jedna grupa przyjaciół i druga. Nie ma podziału na gorszą i lepszą. Obie są inne i wyjątkowe. I w obu czuję się sobą :)

sobota, 29 lipca 2017

Miłość to wojna. Wojna to miłość.

Myśleliście kiedyś o swojej pierwszej miłości? Wydawało wam się, że wszystko od początku będzie łatwe i niesamowite? Tak, uwierzcie mi ja myślałam tak samo. Zresztą  nie tylko ja! Każdy człowiek ( bo to nie tak, że tylko dziewczyny tak mają!) wyobraża sobie coś, co po części jest nierealne. Wiecie dlaczego? Ponieważ oglądając filmy, seriale czy czytając książki osobiście skupiamy się tylko na tych dobrych momentach. Przeżywamy gdy bohaterowie idą na swoją pierwszą randkę, całują się lub gdy przeżywają jakże wyjątkowy moment uniesienia - tak na marginesie, on wcale nie jest wyjątkowy. Praktycznie w każdej książce jest podobnie opisany. Aczkolwiek diabeł tkwi w szczegółach, czyż nie? Inne postacie, inne historie i zdecydowanie inni my. Bo przy każdej kolejnej książce jesteśmy inni. Ale wróćmy do tematu. Zauważamy te wszystkie piękne rzeczy i myślimy : Chciałabym, aby moje życie miłosne wyglądało tak samo.

A potem budzisz się sama w mieszkaniu, otoczona tylko ciszą. Nikt ci nie przynosi parującego kubka kawy i nie mówi, że wyglądasz pięknie z rana. I jest to twoja wina. Bo szukałaś  czegoś co nie istnieje. Ideału. To nie tak, że nie możemy sobie fantazjować jak powinien wyglądać nasz przyszły partner. Jestem tylko nastoletnią dziewczyną i na prawdę marzę o tym, by mój chłopak ( jeśli kiedykolwiek ma zamiar się pojawić...) chociaż odrobinę przypominał Andiego Biersacka!  To wcale nie jest złe. Myślę, że to normalne. Ale również wiem, iż nie mogę iść przez życie, ślepo zapatrzona tym pragnieniem. Bo nie zauważę życia realnego wokół mnie.

W miłość nie ma tylko dobrych chwil. Nawet w tej fikcyjnej. Nie ważne na jakiej oparłabym się książce czy filmie. Bohaterowie zawsze ale to zawsze, musieli pokonać przeszkody na swojej drodze. Tylko, że to już nas czytelników bądź widzów mało obchodzi. Oh bo to takie romantyczne, że ona umiera na raka, a on w tym czasie jest przy niej i trzyma ją za rękę.
Nie kochani, to wcale nie jest romantyczne. To jest najnormalniej w świecie okropne i smutne. Bo w miłości trzeba walczyć.
*O błogosławieństwo rodziców - "Pamiętnik"
**O zdrowie - "Ponad wszystko"
***O akceptację otoczenia - "Dary anioła" (Magnus i Alec, chociaż i tak wszyscy ich kochamy)
Jest jeszcze milion przykładów, które mogłabym podać ale chodzi o sam sens.

Miłość to nieustająca wojna!

Miłość jest trudna nie tylko dla nastolatka ale również dla dorosłych. Jednakże dzisiaj się na tym nie skupiam, ponieważ nie wiem jaka jest miłość dla dojrzałych osób. Jestem dzieckiem, nastolatką tak jak większość z was. Dla mnie jest to największe wyzwanie z jakim przyszło mi się zmierzyć dotychczas - to nawet trudniejsze od matematyki!  Pierwsze zauroczenia, zakochania a potem złamane serca. I może przez pewien czas było tak perfekcyjnie jak tego oczekiwaliśmy. Może czuliśmy się wolni, szczęśliwi i jakby cały świat był nasz. Niestety, potem gwałtownie pędziliśmy ku przepaści i nikt nie mógł nas uratować. Bo tylko my możemy być swoimi bohaterami. Musimy wiedzieć, że w naszym życiu które nieustannie się zmienia, czeka nas jeszcze wiele wzlotów i jeszcze więcej upadków.


Następnym razem, gdy coś przeczytacie skupcie się na tych złych rzeczach. Zauważcie błędy postaci i przestańcie zazdrościć im życia. Wasze życie może stać się tak samo wyjątkowe jak to z książki. Tylko, że musi zawierać błędy aby było prawdziwe i wasze.


 
* Noah i Allie - "Pamiętnik"



** Maddy i Olly - "Ponad wszystko"

*** Magnus i Alec - "Dary anioła"



środa, 21 czerwca 2017

"mleko i miód - milk and honey"

Wyrazić swoje emocje można na wiele sposobów. Muzyka, film, malarstwo - wszystko to jest sztuką bo ludzie to dzieła sztuki, a świat to ogromna wystawa.  Każdy z rodzajów możemy wybrać sobie sami i przedstawić  w nim prawdziwych siebie. Na co dzień, każdy z nas udaje, chociaż minimalnie kogoś kim nie jest. W sztuce nie ma fałszu. Idealnie pokazała to  Rupi Kaur.


"mleko i miód" - "milk and honey"

Książka, która miliony razy przewijała się na wszelakich instargramach, tumblerach i innych portalach społecznościowych. Nie wiem czy widniała tam ze względu na piękną prostolinijność okładki, czy rzeczywiście za bogate wnętrze.

Nigdy bym nie przypuszczała, że króciutkim limerykiem można wywołać takie emocje. Nie ma słów, które opisują moje zaskoczenie.

" nosisz smutek
w miejscach
gdzie nie powinno być smutku"

Każda część odnosi się do innych problemów życiowych. Nie ma tam miejsca na łagodność. Wszystko jest napisane dobitnie, bezkompromisowo ale przede wszystkim szczerze. Nigdy w życiu nie przeczytałam wiersza, który byłby tak bezpośredni, a jednocześnie posiadał drugie dno. Mimo, że nie jest to lekka lektura, trzeba przyznać iż łagodzi ona ból.

Cztery części. Dla mnie są metaforą tego jak wygląda nasze życie.

Cierpienie
Kochanie
Zrywanie
Gojenie

Jeśli mam być szczera, a chyba większość tego właśnie ode mnie oczekuje, bardzo ciężko było mi przebrnąć przez część Cierpienie. Opowiada o tym jak okropnym doświadczeniem jest molestowanie seksualne i jak w wielkim stopniu wpływa na resztę życia. Dodatkowo wychowywanie się w rodzinie, która nie należy do tych idealnych i kochających się. Miłość pompuje w ciebie tylko mama i chodź to wiele, brakuje ci czułości ojca. Czułości? Myślę, że brakowało chociażby obecności. Jakiegokolwiek zainteresowania twoim życiem z jego strony.

Pewnie jesteście zaskoczeni, że tak trudne tematy można poruszyć za pomocą krótkich wierszy. Też nie wierzyłam, iż jest to możliwe. Teraz wiem, iż wszystko jest do zrealizowania.


Kochanie czytało mi się ze ściśniętym gardłem. Kiedy byłam na tym etapie przechodziłam przez swoje pierwsze poważne zakochanie. Brzmi banalnie, aczkolwiek tak było. Sposób w jaki jest tam opisana miłość jest niezwykły. Pokazuje jak bardzo mylą się nie które seriale. Miłość to nie tylko czułe słówka i dobre chwile. To przede wszystkim wspinanie się na wyżyny umysłu osoby przez nas kochanej. Każdy dzień to próba zrozumienia i akceptacji wszystkiego co niesie ze sobą to uczucie. Często kończy się fiaskiem, a my zostajemy z niczym.

Wtedy zaczynamy kolejny dział. Zrywanie. Nie chodzi tutaj tylko o zakończenie związku. Zrywanie polega na całkowitym odcięciu się od kobiety/mężczyzny którą/ego kochaliśmy. To znaczy? Akceptacji tego, iż nie wyszło. Przestaniu myśleć o tej osobie, porównywaniu innych do tego jednego, tak ważnego kiedyś, człowieka. Trzeba przestać szukać go w miejscach, które kiedyś były wspólne. Najgorsze jest obwinianie się, wpędzanie w rów poczucia winny, który nigdy nie powinien powstać.

"byłeś kusząco piękny
ale ukułeś gdy się zbliżyłam"

Bo taka jest właśnie miłość. Kusi nas na pokuszenie. Jak diabeł. Obiecuję pięknymi słowami wszystko co najlepsze, by finalnie zostawić nas samych i zniszczonych.

Co może się wydarzyć na końcu? Przeszliśmy przez wszystko i straciliśmy wszystko. Przynajmniej tak się wydawało. Ale każda rana z czasem się zagoi czyż nie? Gojenie.  Po tych wszystkich ciężkich rzeczach, czujemy się martwi. Czas by się odrodzić. Znaleźć nowe życiowe cele, uświadomić sobie i innym, że jesteśmy nie do pokonania. Żaden upadek nie jest wstanie przeszkodzić nam w drodze na szczyt. Mieliśmy chwilową awarię ale znowu wkraczamy na odpowiednie tory.

"wiem że to trudne
wierz mi
wiem że czujesz się jakby
jutro w ogóle nie miało nadejść
a dzisiaj było najtrudniejszym
dniem do przetrwania
ale przysięgam że przetrwasz
ból minie
jak zawsze
jeśli dasz mu czas i
mu na to pozwolisz więc pozwól mu
minąć
powoli
jak złamanej obietnicy
pozwól mu minąć

Mówienie, iż  "mleko i miód" to przyjemna lektura, idealna na wieczory to wierutne kłamstwo. To fenomen, który poruszy nawet najbardziej skamieniałe serce. Otworzy każdą ranę, posypie ją solą, by jeszcze bardziej bolało ale na koniec idealnie wszystko opatrzy jak profesjonalny lekarz z dziedziny życia.

Czasem mówię, że książka mnie zmieniła i dała inny pogląd na świat. Ta obudziła moje wewnętrzne demony, które stoczyły zażartą walkę i stworzyły nową mnie. Nie mówię, że nie ma już we mnie mroku bo każdy człowiek posiada i posiadać będzie swoją ciemną stronę. Ale dzieło Rupi Kaur wyciągnęło ze mnie to co najlepsze i póki co niech tak zostanie.
Może tej jednej książce uda się zmienić świat.