wtorek, 5 lutego 2019

FRIENDZONE :(

Łatwo jest kochać rzeczy materialne, ponieważ te nie mają możliwości skrzywdzenia nas. Ja osobiście kocham wiele rzeczy i z ręką na sercu mogę napisać, że nigdy przez nie nie płakałam. Łatwo jest kochać artystów, którzy są dla nas fizycznie niedostępni bo realnie ich nie znamy i podziwiamy ich wyimaginowane wyobrażenie. 
Schody zaczynają się w momencie, kiedy zaczynamy czuć coś do człowieka z którym rzeczywiście mamy kontakt. Nie jesteśmy wróżkami, nie potrafimy czytać w myślach i nigdy tak na prawdę nie dowiemy się czy ta dana osoba, czuje do nas to samo. Nawet jeśli znam ją bardzo długo i ufamy w 100% to nie ma takiej możliwości, żeby być tego pewnym, bo każdy potrafi ładnie mówić, a inaczej myśleć. ( Ja to chyba ogólnie nie ufam już ludziom, wybaczcie za nastawienie.) Miłość to w zasadzie temat rzeka i poruszałam go już kilkukrotnie. Tym razem napiszę sobie o tzw. friendzonie albo i nie.
 Po prostu co się może stać jeśli zakocha się w nas osoba, którą my lubimy ale nie w takim kontekście? 


Często się słyszy, że przyjaźń damsko - męska nie istnieje. Cóż, wydaje mi się że istnieje, jednak w niektórych przypadkach to się najzwyczajniej w świecie nie udaje. Jesteśmy tylko ludźmi i mamy swoje potrzeby. Jeśli już uważamy kogoś za przyjaciela to musimy mieć z tą osobą coś wspólnego, ufać jej, lubić spędzać czas w jej towarzystwie. Czy to nie brzmi jak fundament idealnego związku? Hah gdyby to było takie proste co?
 Czasem oczywiście zdarzy się, iż obie osoby zrozumieją nagle, że nie chodzi tylko o przyjaźń i chcą czegoś więcej. W takiej sytuacji nie ma niczego lepszego, jesteś z osobą, którą już dobrze znasz i kochasz. Może pojawić się strach, że związek się nie uda i potem tak długo budowana przyjaźń się rozpadnie. Jednakże kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana czyż nie? 
Idealnie pokazane jest takie zjawisko w filmie "Friends with benefits", gdzie przyjaciele którzy hmm mieli pewien układ ( nie będę zdradzać fabuły, chociaż myślę że ten film jest dobrze znany) zakochują się w sobie ( zdradziłam zakończenie ale inaczej to nie miało sensu ). Bali się, że przekształcenie ich uczuć wszystko zrujnuje ale woleli zaryzykować, niżeli przez resztę życia zastanawiać się co by było gdyby.

Jednak wszyscy zdajemy sobie sprawę, że życie to nie droga usłana różami, chyba że takimi z wielkimi kolcami to wtedy się mogę zgodzić. Życie jest trudne i na ogół niesprawiedliwe. Z tego właśnie powodu friendzone jest tak popularnym określeniem. Zakochanie się w swoim przyjacielu, bez wzajemności. To cholernie trudne i bolesne ale jest tak dla obu stron. Nie tylko odrzucona osoba, czuję ból. Przecież ta druga nie chciała nikogo krzywdzić, zależało jej na tej relacji tylko inaczej, bez jakiejkolwiek romantyczności. Wtedy tak na prawdę nie wiadomo co zrobić. Pojawia się niezręczność, strach przed wykonaniem jakiegoś gestu, już nie ma tej swobody. Osoba zakochana cierpi. Widzi swojego "przyjaciela", chociaż żeby się odkochać najlepiej było by się odciąć. Ale jak? Przecież to nadal ta sama osoba z którą przez tyle czasu czuła się sobą, nie musiała nic udawać, ma tyle wspomnieć z jego udziałem. 

Jest to jedna z najbardziej popieprzonych sytuacji, która tak na prawdę jest bez wyjścia. Po wyznaniu swoich uczuć już nigdy nie będzie tak samo. I ty i ta druga osoba, będzie czuć się źle. Przyjaźń najprawdopodobniej finalnie się rozpadnie. Obie strony stracą osobę, którą kochały. 

Tym razem zakończenie nie będzie motywujące i pełne nadziei. Niektóre sprawy są po prostu z góry skazane na porażkę. 
Nie które sprawy, zwyczajnie nas zranią, złamią i zmienią. 

2 komentarze:

  1. Ciekawy tekst - żałuję, że nie skusiłam się wcześniej na tę książkę. Ale nic straconego ;)

    OdpowiedzUsuń